Z roku na rok wzrasta liczba samorządów zaangażowanych w organizację tej imprezy. Inicjatorem spływu była gmina Dębica. Do niej dołączyła gmina Brzostek, potem samorząd z Pilzna. W tym roku w gronie samorządów organizujących spływ są również: wójt gminy Żyraków, wójt gminy Jodłowej, Starostwo Powiatowe w Dębicy oraz gmina Kołaczyce. Kajakarze chwalą sobie bardzo dobre przygotowanie trasy spływu. W niebezpiecznych miejscach rzeki czuwają strażacy gotowi nieść pomoc kajakarzom. Druhowie, nieraz po kilka godzin, stoją w rzece lub na jej brzegach i pomagają przepłynąć groźne odcinki. Nieocenioną pomoc niosą też przy przenoskach. Na trasie z Jasła do Strzegocic było ich kilka. Kajaki przenoszono przez mosty pontonowe prowadzące do żwirowni usytuowanych na brzegach rzeki. Na obecnej trasie spływu jest tylko jedna przenoska – w Dębicy przez próg wodny na rzece przy ulicy Jana Pawła II. Jest ona już kilka kilometrów od mety, ale tu już zmęczenie daje się solidnie we znaki. W takiej sytuacji pomoc przy przeniesieniu kajaka kilkaset metrów brzegiem rzeki jest nieoceniona. Organizatorzy dbają o to, aby uczestnicy spływu otrzymali pamiątkowe gadżety. Są to czapeczki, kubki i plakietki spływowe. Finansuje to ze swojego budżetu gmina Dębica, a kajakarze dostają je gratis.
A jaka jest Wisłoka z punktu widzenia kajakarza?
Rzeka na odcinku spływu płynie w dwóch krainach. Etap od Brzysk do Strzegocic to rzeka górska. Miejscami płytka, kamienista z wystającymi głazami. Po obu stronach piękne wzniesienia Pogórza Karpackiego porośnięte bukowymi lasami. Nie dochodzą one, co prawda, do samej rzeki, ale tworzą klimat zbliżony do bieszczadzkich krajobrazów. Po prostu jest pięknie. Sama rzeka w większości sąsiaduje z polami uprawnymi lub łąkami albo zwykłymi nieużytkami. Co pocieszające z roku na rok zmniejsza się ilość śmieci w rzece, chociaż w dalszym ciągu można natknąć się na stare opony, lodówki czy inne rzeczy ale najczęściej są to stare rzeczy, wyrzucone do Wisłoki kilka lat temu. Rzadko spotyka się „nowe” śmieci, a praktycznie nie ma już worków z odpadami, które nie tak dawno pływały w wodzie.
Kilka kilometrów przed półmetkiem w Strzegocicach trasa spływu wiedzie już po zalewie. Powstał on w wyniku spiętrzenia wody przez elektrownie wodną. Płynie się tam dość leniwie. Wody jest głęboka i prawie stojąca, obok na brzegu funkcjonują kopalnie żwiru. Meta pierwszego etapu jest na brzegu zalewu. Tu jest zorganizowane pole namiotowe i odbywają się imprezy. Ranek kolejnego dnia bywa trudny dla wielu kajakarzy. Imprezy i wspólne śpiewania szant trwa nieraz do białego rana i potem dość trudno wsiada się na kajak.
A drugi dzień jest dość wyczerpujący. Wisłoka wpływa już na tereny nizinne i wiosłuje się ciężko, bo woda płynie wolno. Kilka kilometrów za mostem w Pilźnie przez koryto biegnie rura, prawdopodobnie z gazem, która jest przykryta kamieniami. Powstaje w ten sposób spiętrzenie rzeki i wiosłowanie jest tam dość męczące, bo woda płynie bardzo powoli. Za to gdy podpływa się do tego kamiennego progu przed oczami kajakarzy pojawia się wodna kipiel po której trzeba przepłynąć. To wyzwala wiele adrenaliny bo zderzenie z głazami może uszkodzić kajak i podróż można skończyć przedwcześnie. Po przepłynięciu tej przeszkody płynie się już „nie skażoną” ręką człowieka rzeką. Malownicze zakola, wysokie piaszczyste skarpy z wystającymi z brzegu pniami czarnych dębów sprawiają, że można zapomnieć, o tym, że kilka kilometrów dalej są duże miasta i zakłady przemysłowe. Nie brak krążących nad głowami drapieżnych ptaków, nad powierzchnię wody wyskakują polujące bolenie. Rzeka tu jest trudno dostępna z brzegów nawet dla wszędobylskich wędkarzy i jest naprawdę dzika. Pierwsze oznaki cywilizacji pojawiają się w okolicach Latoszyna – na kamienistych plażach spotkać można wypoczywających ludzi. a w bardziej odosobnionych miejscach wędkujących. Co udaje im się złowić? Klenie, płocie, okonie, pstrągi czasem lipienie. Woda w Wisłoce jest coraz czyściejsza i widać to po rybostanie. Kiedyś popularne były certy, ale ostatnio jest ich mało. W rzece można spotkać też świnki, brzany i oczywiście całe stada uklei. W okolicach Dębicy na wysokości Osiedla Słonecznego rzeka jest ewidentnie przełowiona a spytani wędkarze na pytanie „co bierze” odpowiadają „rozpacz”.
Poza Dębicą Wisłoka staję się już typową rzeką nizinną, płynie wolno, jest głęboka. Czasem znajdują się szybsze odcinki i tam trzeba uważać, bo prąd może przycisnąć kajak do brzegu i wciągnąć go pod powierzchnię. Kilka razy zdarzyły się takie przypadki w historii spływów, ale na szczęście nikomu nic złego się nie stało. Na dno szły jednak telefony komórkowe, portfele czy inne rzeczy kajakarzy .Meta w Kozłowie jest tuż przy wysokim brzegu na wysokości ośrodka wypoczynkowego Jałowce. Zmęczonym kajakarzom wydostać się na brzeg pomagają strażacy. Tu w Jałowcach ma miejsce zakończenie spływu. Są koncerty, zawody i mnóstwo dobrej zabawy.
Galeria ze spływu